Ostaszewska: Nie czuję się bezpiecznie
Ostaszewska, która w "Zielonej granicy" wciela się w rolę aktywistki, pomagającej migrantom przekraczającym nielegalnie granicę polsko-białoruską, udzieliła wywiadu Onetowi. Padło pytanie o to, dlaczego większość aktorów jednak nie zabiera głosu w sprawach politycznych.
– Rzeczywiście nie jest to większość, ale to jest wspaniała mniejszość. Boję się obojętności. Bałabym się dnia, w którym nie podjęłabym właśnie takiej decyzji, która w moim sercu jest słuszna. Oczywiście, wiąże się to z tym, że trochę skromniej żyję, niż mogłabym żyć, ale jestem w zgodzie z sobą. To jest dla mnie najważniejsze. Dla mnie to jest komfort. To jest coś takiego, jak stajemy się dorośli, to zawsze nasze wybory pociągają za sobą pewne konsekwencje – wskazała Maja Ostaszewska.
Podkreśliła, że w jej "dorosłym życiu to jest najważniejsze, żeby podejmować decyzje, które są spójne z tym, co czuję, co myślę i których się nie wstydzę".
"Wiele osób czuje się zagrożonych"
Maja Ostaszewska przyznała, że po premierze "Zielonej Granicy" stara się nie skupiać na hejcie i krytycznych wiadomościach. Uważa też, że wiele osób w Polsce nie może czuć się w pełni bezpiecznie. – Nie chcę się na tym skupiać. Nieraz już bywało, to było po haniebnych wypowiedziach pana Międlara i całej tej nowej fali antysemityzmu, kiedy zareagowałam – też powiedziałam, co myślę i też byłam w takiej sytuacji, gdzie mi grożono. To się powtarza, to przeraża. Myślę, że te reakcje na osoby publiczne, na artystów są odzwierciedleniem tego, jaki w ogóle teraz mamy nastrój w kraju i to jest bardzo ważne, byśmy nie oddawali im przestrzeni, pola mentalnego, żebyśmy mówili też o rzeczach pozytywnych – wskazuje.
– Nie jest bezpiecznie, ale to nie dotyczy tylko mnie. Wiele osób czuje się zagrożonych. Są pobicia, bo ktoś wygląda tak, a nie inaczej. Nie jest dobrze, ale myślę, że wszystko w naszych rękach. To się wszystko jakoś łączy. Jeśli osoby publiczne nie będą mówiły, jeśli będą pokazywały, że się boją, że jest im wszystko jedno, to naprawdę będzie już bardzo źle – oceniła aktorka.